Asia Tragarz-Renaud – o pasji, wytrwałości i wyjątkowej więzi z końmi
Z dumą przedstawiamy rozmowę z Asią Tragarz-Renaud, wieloletnią ambasadorką marki Masters, utytułowaną zawodniczką ujeżdżenia i prawdziwą pasjonatką jeździectwa. Jej historia to dowód na to, że konsekwencja, zaangażowanie i miłość do koni mogą prowadzić do niezwykłych osiągnięć – zarówno na czworoboku, jak i poza nim.
W szczerej i inspirującej rozmowie Asia opowiada o początkach swojej drogi, codziennym życiu w stajni, podejściu do treningu i relacjach z końmi. Dzieli się również przemyśleniami na temat rozwoju polskiego ujeżdżenia, sportowych wyzwań i planów na przyszłość.
Poznajcie kulisy życia zawodniczki, która łączy profesjonalizm z ogromnym sercem do swojej pracy – i swoich koni.
Jak zaczęła się Twoja przygoda z jeździectwem?
Moja przygoda z jeździectwem zaczęła się dość przypadkowo, ale szybko przerodziła się w prawdziwą pasję. Pierwszy raz zetknęłam się z końmi podczas kuligu z dziadkiem gdy mialam 3 lata. Miałam wtedy okazję po raz pierwszy przejechać się na koniu i od razu poczułam ogromną fascynację tymi zwierzętami. Niedługo później rodzice zapisali mnie na pierwszeoprowadzanki w pobliskiej stajni. Początki nie były łatwe – trzeba było nauczyć się nie tylko jazdy, ale też opieki nad koniem i pracy w siodle – ale z każdym treningiem czułam coraz większą więź z końmi i radość z postępów. Dziś jeździectwo to nie tylko hobby, ale ważna część mojego życia.
Wybrałam ujeżdżenie, ponieważ od zawsze fascynowała mnie harmonia między jeźdźcem a koniem, którą można osiągnąć właśnie w tej dyscyplinie. To coś więcej niż tylko jazda — to subtelna komunikacja, precyzja i ogromne zaufanie między parą. Uwielbiam pracować nad detalami, stopniowo rozwijać siebie i konia, i obserwować, jak wspólnie robimy postępy. Ujeżdżenie daje mi ogromną satysfakcję, bo każda, nawet najmniejsza poprawa, jest wynikiem cierpliwej pracy i wzajemnego zrozumienia. To właśnie ta głębia relacji z koniem i elegancja ruchu sprawiły, że poczułam, że to moja droga.
Czy jest koń, z którym masz wyjątkową więź?
W ciągu mojej jeździeckiej drogi spotkałam wiele wyjątkowych koni, z którymi łączyły mnie różne relacje. Mój pierwszy kucyk, Tornado, był początkiem wszystkiego – to z nim stawiałam pierwsze kroki w siodle. Karino dał mi wiele radości i emocji, zwłaszcza gdy razem wygrywaliśmy konkursy skoków przez przeszkody. Z Harvardem K miałam zaszczyt kilkukrotnie wystąpić na Mistrzostwach Europy, a z Harleyem ZOF po raz pierwszy zmierzyłam się z konkursem Grand Prix – to był ważny i niezapomniany moment.
Jednak zdecydowanie najgłębsza więź łączy mnie z Magically Painted Black. Jest ze mną od trzeciego roku życia, dzis ma 8 i razem przeszliśmy niesamowitą drogę – od młodego, zielonego konia po dojrzałego partnera sportowego. Rozumiemy się bez słów, a nasze codzienne treningi to coś więcej niż tylko praca – to współpraca oparta na zaufaniu, cierpliwości i ogromnej wzajemnej sympatii. Magic to nie tylko koń, to mój prawdziwy przyjaciel i ogromna część mojego życia.
Jak wygląda Twój typowy dzień treningowy?
Mój dzień zazwyczaj zaczyna się bardzo wcześnie – wstaję o 6 rano i od razu kieruję się do stajni. Dzień zaczynam od treningu i opieki nad Magiciem, który zawsze jest moim priorytetem. Po pracy z nim czeka mnie intensywny dzień – średnio jeżdżę około 10 koni dziennie. Każdy z nich wymaga indywidualnego podejścia, dlatego staram się, żeby każda jazda była przemyślana i wartościowa, zarówno dla konia, jak i dla mnie.
Po zakończeniu swoich treningów prowadzę jeszcze zajęcia dla moich podopiecznych.
Choć mam ustaloną rutynę, tak naprawdę każdy dzień jest inny. Każdy koń, każdy trening, przynosi coś nowego. To właśnie sprawia, że nigdy się nie nudzę i że ta praca cały czas daje mi motywację i radość.
Jakie było Twoje największe sportowe wyzwanie?
Myślę, że moje największe sportowe wyzwanie wciąż jest jeszcze przede mną. Mam wiele celów i marzeń, do których dążę, a każdy kolejny etap w sporcie to nowe wymagania i coraz wyższy poziom.
Oczywiście każdy poważniejszy start to ogromna presja – zarówno psychiczna, jak i fizyczna – która często towarzyszy mi nie tylko w dniu zawodów, ale przez wiele tygodni, a czasem nawet miesięcy wcześniej. Przygotowania, oczekiwania, forma konia, forma moja – to wszystko musi się zgrać w jednym, konkretnym momencie. To wymaga ogromnej koncentracji, cierpliwości i odporności psychicznej.
Ale właśnie to jest piękne w sporcie – że ciągle stawia przed nami nowe wyzwania, zmusza do rozwoju i uczy pokory. I choć wiele trudnych chwil już za mną, to czuję, że te największe i najważniejsze jeszcze przede mną – i jestem na nie gotowa.
Masz jakieś rytuały na radzenie sobie ze stresem?
Zdecydowanie tak – przez lata nauczyłam się, jak ważne jest przygotowanie nie tylko fizyczne, ale i mentalne. W zależności od rangi zawodów poziom stresu potrafi być bardzo różny. Cieszę się, że na mniejszych startach potrafię już podejść do wszystkiego z większym spokojem i dystansem, ale im wyższa ranga zawodów, tym większa presja i napięcie.
Moje sposoby na radzenie sobie ze stresem to przede wszystkim techniki oddechowe oraz świadome wyciszenie ciała i umysłu – staram się poruszać spokojnie, skupić na „tu i teraz” i nie pozwolić, by napięcie mnie zdominowało. Bardzo ważne jest dla mnie też to, żeby być przy koniu co najmniej dwie godziny przed planowanym wyjściem ze stajni. Lubię osobiście szykować konia do startu – to mnie uspokaja, pozwala się skoncentrować i zbudować dobrą energię przed przejazdem. W tym czasie zazwyczaj jestem sama – skupiona, ale z pozytywnym nastawieniem.
Już na rozprężeniu staram się być maksymalnie skupiona – nie obserwuję otoczenia, nie analizuję tego, co dzieje się wokół. Jest tylko koń i ja. To pozwala mi utrzymać koncentrację, poczuć połączenie z koniem i wejść na czworobok z odpowiednią pewnością siebie.
Jak oceniasz poziom polskiego ujeżdżenia?
Polskie ujeżdżenie znajduje się obecnie na etapie dynamicznego rozwoju. Choć jeszcze nie możemy rywalizować z absolutną światową czołówką, taką jak Niemcy czy Holandia, to sytuacja systematycznie się poprawia. Bardzo cieszy mnie fakt, że coraz więcej zawodników sięga po wsparcie trenerów zagranicznych, co zdecydowanie podnosi poziom przygotowania i pozwala nam korzystać z najnowszych metod treningowych.
To, że po raz kolejny wystawiliśmy polski team na Igrzyskach Olimpijskich, jest dowodem na to, że nasza praca przynosi efekty i krok po kroku budujemy mocniejszą pozycję na arenie międzynarodowej. Liczba zawodników startujących w Grand Prix systematycznie rośnie, co również napawa optymizmem.
Mimo tych postępów zdajemy sobie sprawę, że przed nami jeszcze wiele nauki i pracy, jeśli chcemy na stałe zaistnieć w ścisłej światowej czołówce. To jednak bardzo pozytywne wyzwanie i wierzę, że w kolejnych latach będziemy mogli mówić o polskim ujeżdżeniu jako o dyscyplinie coraz bardziej konkurencyjnej na najwyższym poziomie.
Jakie masz plany sportowe na najbliższe lata?
Moje plany sportowe na najbliższe lata koncentrują się przede wszystkim na dalszym rozwoju i osiąganiu coraz wyższego poziomu w ujeżdżeniu. Chcę kontynuować współpracę z Magically Painted Black i innymi końmi, z którymi buduję relacje i przygotowuję się do startów na międzynarodowych arenach.
Mam ambitne cele związane z udziałem w najważniejszych zawodach. Planuję także rozwijać swoje umiejętności pod okiem doświadczonych trenerów, także tych z zagranicy, aby stale podnosić swój poziom i być konkurencyjna na światowym poziomie.
Ponadto chciałabym coraz więcej czasu poświęcać pracy z moimi podopiecznymi, wspierając młodych jeźdźców w ich sportowym rozwoju, co daje mi ogromną satysfakcję i pozwala patrzeć z optymizmem w przyszłość polskiego ujeżdżenia.
Wierzę, że konsekwentna praca, wytrwałość i pasja pozwolą mi realizować te cele i osiągać kolejne sportowe sukcesy.
Jakie cechy powinien mieć idealny koń do ujeżdżenia?
Dla mnie najważniejsze jest serducho konia – jego chęć do pracy, otwartość na współpracę i zaufanie, które budujemy przez lata treningu. Koń powinien mieć prawidłowe, poprawne chody, które umożliwiają precyzyjną i harmonijną pracę. Ważny jest też spokojny, zrównoważony temperament, który pozwala mu dobrze znosić presję zawodów i różnorodne sytuacje podczas treningów. Odpowiednia budowa ciała oraz naturalna lekkość ruchu to dodatkowe atuty, które pomagają osiągać dobre wyniki w ujeżdżeniu.
Wychodzę z założenia, że koń nie musi być najpiękniejszy ani najlepiej ruszający się na świecie, by odnosić sukcesy – kluczem jest wzajemne zrozumienie i ciężka praca.
Jak budujesz relację z końmi?
Relacja z końmi to dla mnie coś więcej niż tylko trening z siodła. Jestem ich opiekunem na co dzień – dbam o każdy, nawet najmniejszy szczegół, który może wpłynąć na ich samopoczucie i formę. Codziennie dokładnie je obserwuję, sprawdzam ich kondycję, razem z dietetykiem Ola Swiecicka dobieramy odpowiednie pasze i współpracuję z fizjoterapeutą oraz weterynarzem, by zapewnić im jak najlepszą opiekę.
Staram się też poświęcać im czas poza treningiem, budując zaufanie i więź poprzez spokojne, świadome podejście i wzajemne zrozumienie. To dzięki takiej codziennej trosce nasze relacje są mocne, a współpraca na treningu efektywna i satysfakcjonująca dla nas obu.
Masz ulubioną metodę treningową?
Moja ulubiona metoda treningowa, o ile mozna to nazwać „metodą” opiera się na indywidualnym podejściu do każdego konia i dostosowywaniu planu do jego potrzeb oraz możliwości. Poza trenowaniem poszczególnych elementów, dla mnie najważniejsze jest budowanie i wzmacnianie mięśni konia oraz dbanie o zdrowe plecy.
Wierzę, że systematyczna praca nad kondycją fizyczną konia, połączona z cierpliwością i konsekwencją w treningu technicznym, to klucz do sukcesu. Dużą wagę przykładam również do budowania wzajemnego zaufania i komunikacji, które są fundamentem efektywnej współpracy.
Jak rozpoznajesz, że koń jest gotowy na wyższy poziom?
Gotowość konia na wyższy poziom zawodów oceniam na podstawie kilku kluczowych aspektów. Przede wszystkim obserwuję, czy koń jest stabilny i pewny w obecnym stopniu zaawansowania — czy wykonuje elementy z łatwością, płynnie i bez stresu. Bardzo ważne jest dla mnie, aby koń był w pełni zdrowy i w dobrej kondycji fizycznej, ze szczególnym uwzględnieniem siły mięśniowej oraz zdrowia pleców.
Zwracam uwagę na jego psychikę — czy jest spokojny, skupiony i gotowy na nowe wyzwania, a także czy potrafi radzić sobie z presją zawodów i zmianami otoczenia. Kluczowe jest również, jak dobrze rozumiemy się z koniem podczas treningów — czy jest w pełni zaangażowany i chętny do pracy.
Dopiero kiedy wszystkie te elementy są spełnione, decyduję się na podniesienie poprzeczki i startowanie na wyższym poziomie.
Jakie błędy popełniają młodzi zawodnicy?
Najczęstsze błędy, które zauważam u młodych zawodników, to przede wszystkim brak cierpliwości i chęć zobaczenia efektów „tu i teraz”. Często oczekują, że koń będzie od razu pracował z prawidłowym, książkowym ustawieniem, co jest błędem, bo do tego prowadzą określone etapy, których nie można omijać. Konie często nie są gotowe na tak mocne obciążenia na początku, co może prowadzić do kontuzji lub braku chęci do współpracy.
Często młodzi zawodnicy zbyt mocno naciskają na konie, zamiast budować z nimi zaufanie i harmonijną współpracę. Zwracają też za mało uwagi na sygnały zmęczenia czy dyskomfortu, co negatywnie wpływa na zdrowie konia. Dodatkowo, niedostateczna opieka poza treningiem, jak odpowiednie żywienie czy regeneracja, osłabia efekty pracy.
Warto pamiętać, że koń to partner i wymaga pełnego wsparcia – zarówno podczas jazdy, jak i na co dzień.
Jakie rady masz dla początkujących w ujeżdżeniu?
Przede wszystkim warto pamiętać, że ujeżdżenie to piękna, ale wymagająca dyscyplina, która wymaga cierpliwości i systematycznej pracy. Moja pierwsza rada to – daj sobie i koniowi czas na naukę. Nie oczekuj natychmiastowych efektów, bo prawdziwy postęp przychodzi krok po kroku.
Ważne jest, aby od samego początku pracować pod okiem doświadczonego trenera, który pomoże zrozumieć technikę i zasady bezpieczeństwa. Budowanie zaufania i harmonii z koniem to podstawa, dlatego kluczowe jest poznawanie konia nie tylko podczas jazdy, ale też przez codzienną opiekę.
Nie zapominaj także o pracy nad własną równowagą i świadomością ciała – ujeżdżenie to współpraca dwóch partnerów, a Twoja postawa ma ogromne znaczenie dla konia.
I najważniejsze – ciesz się tym procesem! Pasja i radość ze wspólnej pracy są motorem do dalszego rozwoju.
Jak dbasz o dobrostan koni?
Dobrostan moich koni to dla mnie absolutny priorytet, dlatego dbam o niego holistycznie – zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym. Każdego dnia uważnie je obserwuję, sprawdzam ich kondycję, nastrój i ewentualne sygnały dyskomfortu. Kluczowe znaczenie ma dla mnie dobrze dobrana, indywidualna dieta, regularna opieka fizjoterapeutyczna i weterynaryjna oraz komfortowe warunki stajenne.
Bardzo dużą wagę przywiązuję również do zrównoważonego i mądrego planowania treningów. Moje konie nie mają codziennie wysiłkowego treningu opartego na elementach i czworobokach – co najmniej raz w tygodniu mają lonżę lub spokojny spacer pod siodłem. Te konie, które rozwijają się szczególnie dobrze, zazwyczaj nie pracują więcej niż 4–5 razy w tygodniu, aby zapewnić im czas na regenerację, rozluźnienie i zachowanie świeżości psychicznej.
Równie ważna jak praca fizyczna jest dla mnie nasza relacja – spędzam z końmi czas również poza jazdą, budując zaufanie i poczucie bezpieczeństwa. Tylko koń, który czuje się dobrze, może dawać z siebie wszystko na czworoboku.
Jak wygląda regeneracja po zawodach?
Regeneracja po zawodach to dla mnie jeden z kluczowych elementów dbałości o konia sportowego. Zaraz po starcie zaczynam od podstaw: dużo spacerów w ręku lub pod siodłem na luźnej wodzy, aby pomóc koniowi rozluźnić mięśnie i „zejść” z napięcia. Bardzo ważne są dla mnie masaże i zabiegi fizjoterapeutyczne – regularnie współpracuję z fizjoterapeutą, który pomaga przywrócić równowagę w ciele konia po wysiłku.
Zwracam też dużą uwagę na nawodnienie, elektrolity i odpowiednie żywienie wspierające regenerację mięśni. Jeśli to możliwe, zapewniam koniom więcej czasu na padokach, żeby mogły swobodnie się poruszać i odpocząć psychicznie od intensywnego rytmu zawodów.
W kolejnych dniach po powrocie do stajni nie wracamy od razu do intensywnych treningów – stawiam na lonżę, spacery i lekką pracę, tak by koń miał czas odbudować siły i zachować chęć do dalszej pracy.
w zaleznosci od konia oraz jego wieku odpoczynek po zawodach trwa od trzech dni do tygodnia.
W przypadku Magica mam wypracowaną rutynę, której trzymam się po każdym starcie. Przede wszystkim daję mu pełen tydzień przerwy od pracy pod siodłem. W tym czasie skupiam się na regeneracji i komforcie – korzystamy z terapii Bemer, regularnych masażów, spacerów w ręku, a Magic spędza dużo czasu na padokach, mogąc się swobodnie poruszać i odpocząć psychicznie. Oczywiście nie brakuje też dużej dawki miłości i uwagi, której tak bardzo potrzebuje każdy koń po intensywnym wysiłku.
Drugi tydzień po zawodach to stopniowy powrót do pracy, ale bez presji – stawiam wtedy na ćwiczenia poprawiające rozluźnienie mięśni, spokojną pracę na kontakcie i odbudowanie rytmu. Dzięki temu Magic zachowuje świeżość fizyczną i mentalną, a ja wiem, że wracamy do treningów w pełni gotowi i w dobrej atmosferze.
Nauczona doświadczeniem wiem, że odpoczynek działa tylko na naszą korzyść – koń wraca do pracy z nową energią, chęcią i gotowością do dalszego rozwoju. Właściwa regeneracja to inwestycja w długowieczność i dobrostan konia sportowego.
Jakie znaczenie ma dieta i suplementacja?
Odpowiednia dieta i suplementacja to absolutna podstawa w utrzymaniu koni sportowych w dobrej kondycji – zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Każdy koń ma inne potrzeby, dlatego bardzo dużą wagę przykładam do indywidualnego doboru paszy, bazując na jego wieku, poziomie pracy, temperamencie, a także wynikach regularnych badań krwi.
W przypadku koni sportowych dieta musi wspierać nie tylko budowę i regenerację mięśni, ale także układ pokarmowy, odporność i stawy. Dlatego stosuję sprawdzone suplementy, które wspierają m.in. pracę mięśni, regenerację po wysiłku, równowagę elektrolitową oraz ogólne samopoczucie.
Uważam, że żywienie koni to nie tylko „karmienie” – to świadome zarządzanie ich zdrowiem. Odpowiednia dieta potrafi realnie przełożyć się na jakość treningów, odporność na stres i zdolność do regeneracji po zawodach. To fundament, bez którego nie da się budować długofalowego sukcesu.
Jak wybierasz konie?
Z czasem moje podejście do wyboru konia bardzo się zmieniło. Kiedyś kluczowym kryterium był dla mnie imponujący ruch – im większy, bardziej efektowny, tym lepiej. Dziś wiem, że choć ruch nadal ma znaczenie, to nie jest to wszystko.
Obecnie największą uwagę zwracam na ZDROWIE, charakter konia, jego zaangażowanie w pracę i chęć współpracy z człowiekiem. Dla mnie koń musi mieć „serce do pracy” – to ono w dużej mierze decyduje o tym, jak daleko możemy razem zajść. Liczy się również budowa – szczególnie taka, która pozwoli bezpiecznie rozwijać się w kierunku wyższych klas, zdrowe plecy, dobre proporcje, równowaga w ruchu.
Oczywiście analizuję też chody – ale bardziej pod kątem ich poprawności i możliwości rozwoju, niż wyłącznie efektu wizualnego. Zależy mi na koniu, który będzie elastyczny, inteligentny i otwarty na naukę – bo to są cechy, które naprawdę procentują w sporcie.
Jak radzisz sobie z kontuzjami koni?
Oczywiście – profilaktyka to ogromna część mojej codziennej pracy z końmi. Dbam o to, by treningi były zrównoważone, dostosowane do możliwości fizycznych konia, a regeneracja odpowiednio zaplanowana. Współpracuję z fizjoterapeutami, weterynarzami, regularnie obserwuję konie i reaguję na najmniejsze sygnały niepokoju.
Ale równie ważne jest to, by pozwolić koniom być… końmi – zapewniam im codzienne padokowanie, ruch na świeżym powietrzu, kontakt z otoczeniem. Uważam, że zdrowie psychiczne konia wpływa bezpośrednio na jego kondycję fizyczną.
Mimo wszystko trzeba pamiętać, że koń to żywa istota – nawet jeśli robimy wszystko najlepiej, kontuzje czasem się zdarzają. Wtedy kluczowe są szybka reakcja, cierpliwość i odpowiednio zaplanowany powrót do zdrowia. Zawsze staram się patrzeć na konia długofalowo – jego dobro jest dla mnie ważniejsze niż jakikolwiek wynik sportowy.
Masz pasje poza jeździectwem?
Choć konie pochłaniają zdecydowaną większość mojego czasu i energii, staram się dbać także o siebie. swoj wolny czasu poświęcam na regenerację – fizjoterapię, sen, odpowiednie żywienie. To dla mnie bardzo ważne, bo wiem, że tylko będąc w dobrej formie fizycznej i psychicznej, mogę dawać z siebie 100% w stajni.
Czas z rodzina i przyjaciółmi to dla mnie coś bezcennego – kiedy tylko mogę, staram się być blisko nich. Uwielbiam też organizować rodzinne i przyjacielskie spotkania, odkryłam to w trakcie przygotowań do naszego ślubu – planowanie takich wydarzeń sprawia mi ogromną frajdę! Mam też wielką radość z obdarowywania bliskich, pewnie dlatego, że na co dzień mam dla nich tak mało czasu.
Poza tym kocham podróże – z mężem często wybieramy się na krótkie city breaki, żeby oderwać się od codziennego rytmu i złapać oddech. Mało kto o tym wie, ale pasjonuję się baletem – choć już dawno nie miałam okazji uczestniczyć w zajęciach, bardzo chciałabym znów znaleźć na to czas. To coś, co daje mi zupełnie inny rodzaj skupienia i estetycznej przyjemności.
Jak wygląda Twój idealny dzień poza stajnią?
Szczerze? Taki dzień musiałby trwać co najmniej 72 godziny! (śmiech) Chciałabym wreszcie się porządnie wyspać, zacząć dzień spokojnym śniadaniem z Frankiem, pojsc na spacer z psem, a potem zasiąść do rodzinnego obiadu z całą naszą rodziną – to dla mnie ogromna wartość. Później marzy mi się drzemka na leżaku, gdzieś na pięknej plaży, totalne oderwanie się od codzienności.
Nie byłoby idealnie bez chwili dla siebie – np. zakupów z moją bestie, śmiechu, luźnych rozmów. A dzień zakończyłabym romantyczną kolacją z mężem, najlepiej na klimatycznej starówce, gdzieś na południu Francji.
Ale... żaden dzień – nawet ten idealny – nie byłby kompletny bez jazdy na moim ukochanym Magicu. Nawet jeśli tylko przez chwilę – musiałby się w tym dniu pojawić. Bo to nie tylko koń, to kawałek mojego serca.
a realkistycny : Dla mnie taki dzień chyba zawody za granicą, gdzie startuję tylko z Magicem. Jeden start dziennie pozwala mi skupić się w pełni na nim i na tym, co najważniejsze – jego przygotowaniu, rozluźnieniu i wzajemnym porozumieniu.
Do tego zazwyczaj jest ze mną Franek, co jest dla mnie ogromnym wsparciem – to idealne połączenie: pełna opieka nad koniem i jednocześnie czas spędzony z bliskim. Często kończymy taki dzień wspólną kolacją, oraz zwiedzaniem nieznanego nam dotychczas miejsca co pozwala nam się wyciszyć i naładować przed kolejnym dniem.
Dla mnie najważniejsze jest poczucie spokoju i harmonii – zarówno w relacji z koniem, jak i z otoczeniem. Taki dzień daje mi energię i motywację do dalszej pracy.
Książka, film lub osoba, która miała duży wpływ na Twoje życie?
Kocham czytać i uwielbiam filmy – z wykształcenia jestem humanistką, więc żadna forma sztuki nie przechodzi u mnie bez głębszej analizy, co sprawia mi ogromną frajdę.
W moim życiu było wiele osób, które wniosły coś wartościowego lub czegoś mnie nauczyły – czasem były to lekcje trudne, czasem budujące. Z każdej relacji staram się wyciągać naukę.
Niestety, w naszym środowisku jest bardzo dużo plotek i pomówień. Ja staram się na nie nie reagować, nie odpowiadać – po prostu robić swoje, bo wierzę, że ciężka praca i wyniki same się obronią. Kiedy ktoś pyta mnie o zdanie, mówię je pewnie, ale nigdy nie próbuję krzywdzić innych.
Lubię otaczać się ludźmi, którzy mają podobną do mnie wizję świata, unikają plotek i niepotrzebnych spięć. Nie mam czasu na dramy ani na robienie innym przykrości – tego samego oczekuję w zamian. Każdy konflikt staram się rozwiązywać spokojnie, a jeśli ktoś znika z mojego życia, traktuję to jako naturalny etap, nie jako coś negatywnego. Najbardziej cenię sobie spokój – zarówno w życiu prywatnym, jak i w relacjach.
Co daje Ci największą satysfakcję w życiu?
Największą satysfakcję daje mi możliwość realizowania swojej pasji i ciągłego rozwoju – zarówno jako zawodniczki, jak i osoby. Kiedy widzę, jak ciężka praca przynosi efekty, jak rosną moje konie i odnosimy sukcesy, to jest dla mnie ogromna radość.
Równie ważne są dla mnie relacje z bliskimi – rodzina, przyjaciele, a także więź z moimi końmi. To poczucie, że mogę być dla nich wsparciem, że wspólnie tworzymy coś wyjątkowego, daje mi prawdziwe spełnienie.
I wreszcie – satysfakcję przynosi mi także codzienna praca nad sobą, nauka cierpliwości, wytrwałości i pokory. To wszystko razem sprawia, że czuję, że moje życie nabiera sensu.
Pozdrawiam Asia Tragarz-Renaud